sobota, 27 kwietnia 2013

Rozdział IX.

Jasne wytarte dżinsy, czarny rozciągnięty koszulek i adidasy marki Nike, świat nie zostanie podbity przeze mnie w tym stroju, lecz na pewno nie idę na spotkanie z takim też nastawieniem. Przyklejam subtelny uśmiech i wchodzę do Importante, wybieram stolik znajdujący się w bezpiecznej odległości od baru, a jednocześnie w zacisznym kącie pomieszczenie. Siadam wygodnie na krześle i zamawiam szklankę lekko gazowanej wody. Dostrzegam na ścianie blado czerwony zegar z czarnymi wysuniętymi wskazówkami, dochodziła 16. Jeszcze nigdy nie byłam tak zestresowana. Fakt jeszcze nigdy nie zaprosiłam chłopaka do kawiarni, tak do kawiarni, nie na randkę.
- O czym tak myślisz? Nie chciałbym Ci przeszkadzać. – Stał za mną Bartek z lekko niesfornie roztrzepanymi kasztanowymi włosami i radosnym grymasem.
Cudo.
- Zastanawiam się co wspólnego ma Hiszpania.. – Rozejrzałam się wokoło i upiłam łyk napoju. – Ze stylem retro.
- Zamiłowanie mojego ojca kuchnią tego kraju i gusta mojej matki. – Uniósł obojętnie ramiona. – Może to nie mój styl, ale jest całkiem sympatycznie.
- A więc to kawiarnia Twoich rodziców. – Stwierdzałam, dokładnie obejmując wzrokiem każdy detal wystroju. Panowały tu berze z kolorowymi akcentami, wazonami, kasetami i geometrycznymi kształtami. Niebieskie, zielone i czerwone pasy przechodziły przez jedną ze ścian, optycznie powiększając pomieszczenie. Na stolikach położone były małe doniczki ze żółtymi stokrotkami, a dopełnienie i znużenie atmosfery gwarantowała cicha i smętna muzyka uchodząca z odtwarzacza.
- Owszem, od niespełna siedmiu lat. Ale nie mniemam nie spotkaliśmy się tu by rozmawiać o zainteresowaniach moich stworzycieli. – Uśmiechnął się, ściskając wilgotne wargi.
- Tak, masz rację. – Chwyciłam torbę wiszącą na oparciu krzesła. Po czym wyjęłam z niej granatową teczkę. – Proszę. – Podałam ją z radosnym grymasem.
- Ciekawe, no cóż lepiej bym tego w słowa nie ujął. – Odparł po dłuższej chwili, oddając skoroszyt. – Na początku nie sądziłem, że naprawdę pracujesz dla Igły. Sam nie wiem dlaczego. – Dodał, zaglądając głęboko w moje tęczówki.
- Ale już wierzysz? – Upiłam ostatni już łyk nektaru.
- Tak. A jeśli to kłamstwo, to sporo musiałaś się napracować, żeby mnie poderwać. – Na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmiech.
- Przejrzałeś mnie. – Odpowiedziałam spuszczając ponuro głowę, na co wybuchł donośnym śmiechem. – Chyba powinnam niedługo uciekać.
- Już? – Uśmiech ulotnił się w jednej chwili.
- O 20 wyjeżdżamy. – Wyjąkałam.
- Do Włoch, tak?
- Najpierw wracam do Łodzi, do domu. Potem jedziemy do Warszawy, a następnie na Okęcie. – Rozluźniłam napięcie delikatnym uśmieszkiem.
- A więc jesteś z centrum. Cóż, nie chciałbym zakończyć naszej znajomości na jeden randce. – Wyciągnął dłoń w moim kierunku, równocześnie wstając energicznie. – No to chodźmy.
- Może moje pytanie będzie nie na miejscu, ale gdzie? – Zapytałam nieśmiało.
- Na randkę, drugą randkę. Cóż po dwóch nasza znajomość, choć krótka może nie zakończy się dzisiaj.
Wyszliśmy z kawiarni kierując się w stronę parku. Bartek mocno ujął moją dłoń przybliżając mnie delikatnie do siebie. Szliśmy wolnym krokiem zerkając na siebie, bez słów w rytm delikatnych podmuchów wiatru, patrząc w niebo i obojętnie mijając przechodniów.
- Sądziłem, że przedstawisz mi swojego lubego po powrocie z Italii. – Te słowa jeszcze długo odbijały się echem w mojej głowie. – Patryk. – Jęknęłam odwracając się w jego stronę.
Stał tam, tak po prostu w podwiniętych ciemnych dżinsach i błękitnym podkoszulku. Nie był sam, jak pies do swojego pana przywarta była do niego Monika. Miała na sobie pudrowe bryczesy i obcisły biały podkoszulek, wyglądała jak modelka, wycięta z taniego magazynu mody. Tego feralnego wieczora w parku, była swoją słabszą kopią, zranioną i przygnębioną. Gdy tylko mnie zobaczył, złapał agresywnie swoją towarzyszkę za rękę. Podobnie postąpił Bartek, jednakże jego dotyk był delikatny i czuły. Odpowiedziałam na jego uwagę oschłym, pozbawionym wyrazu uśmiechem, po czym skierowałam wzrok na Wojewódzkiego, niestety nie spotkałam jego tęczówek, zatopione były ona w Patryku i jego ironicznym uśmiechu.
- Przepraszam, jakiś problem? – Zapytał po chwili Bartek ignorując jego pierwszą uwagę. – Jesteśmy spóźnieni.
- Tak, chciałbym porozmawiać z moją koleżanką, coś w tym złego? – Puścił jej dłoń i przybliżył się do chłopaka tak, jakby zaraz mieli między sobą nawiązać bójkę.
- Natalia? – Zerknął w moją stronę z pytającym grymasem.
- Nie, Bartek chodźmy. – Odparłam, chowając się za moim towarzyszem. – Nie mamy czasu, a my porozmawiamy wieczorem. – Dodałam wskazując na Patryka, a następnie odwróciliśmy się w poprzednim kierunku. Zdążyłam zauważyć zburzoną mimikę twarzy fotografa i wyraz Moniki mówiący „Jak to porozmawiamy wieczorem?”.

Kontynuowaliśmy nasz spacer, jakby ten incydent nie miał miejsca. Spoglądaliśmy na siebie z ukosa, lecz i tak nasze zachowanie przypominało przechadzką dwojga niemych znajomych. Tylko co ja tak naprawdę o nim wiedziałam? Ojciec fanatyk hiszpańskiej kuchni i matka posiadająca dość dobry gust, jeśli chodzi o wystroje wnętrz. Wpadłam w błędne koło, lecz za wszelką cenę chciałam się z niego wydostać.
- Bartek, powinniśmy porozmawiać. – Odchrząknęłam, by ton mojego głosu nabrał mocniejszego wyrazu. – Usiądźmy, proszę.
Skierowaliśmy się jednej z ławek, znajdujących się pośród wrzosów. I znów nastała ta krępująca, dźwięczna cisza.
- Przepraszam. – Wyjąkałam.
- Nie rozumiem za co. Znamy się zaledwie od dwóch dni, nie powinnaś mi ufać, tym bardziej zdradzać własnych sekretów. Rzekomo ten chłopak był Twoich kolegą, zapewne znacie się przez naszych reprezentantów, tego jestem pewien, widziałem go w Spodku. Poza tym uważa mnie za twojego chłopaka i nie zaprzeczę, ale nie przeszkadza mi to. – Odetchnął, kończąc wypowiedź słodkim uśmiechem.
- Dziękuje. – Wstałam i złożyłam na jego policzku niezobowiązujący pocałunek, po czym oddaliłam się w stronę hotelu.

Gdy dotarłam na miejsce i zauważyłam rozwścieczoną minę Marcina, zdałam sobie sprawę jak długo błądziłam po mieście. Przesłałam mu jedynie błagalne spojrzenie i pobiegłam do pokoju by się odświeżyć przed podróżą oraz zabrać swój bagaż. Nie zajęło mi to zbyt dużo czasu, byłam zbyt zmęczona by poświęcić na to niepotrzebne minuty.
Wsiadając do autobusu zauważyłam Patryka, który jak zawsze siedział na swoim miejscu, tym znajdującym się obok mnie.
- Bartek! – Zatrzymałam Kurka, który akurat wchodził do autobusu. – Siedzisz sam? – Kiwną potwierdzająco głową. – Będziesz spał? – Powtórzył ges. – No to się posuń, idę do ciebie.
- Nie ma sprawy. – Odpowiedział zabierając torbę z siedzenia. – Pokłuliście się? No wiesz z Patrykiem?
- Nie, po prostu.. on strasznie chrapie. – Skłamałam zerkając wraz z Kurasiem w jego stronę. Niestety nie nikło to jego uwadze. Spojrzał na mnie z żalem, a mnie ogarnęła fala poczucia winy.
Mam swojego Grey’a i jego pięćdziesiąt twarzy.

***
Piękna jest ta piosenka, prawda?

4 komentarze:

  1. Piosenka piękna. Znam ją już od dawna, ale od dawna też jej nie słuchałam, także dzięki za przypomnienie! ;)
    Rozdział ciekawy bardzo, no i lubię takie wątki miłosne/romantyczne/tajemnicze/w których prawie dochodzi do bójki z zazdrości xd Sama chyba zakochuję się w tym Bartku, także nie narzekaj, że Twoja bohaterka za szybko się nim zauroczyła :P Czekam na nowości. U mnie druga część, chociaż o tym już wiesz :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też znam ją od dawna, lecz tak sobie przeglądam i patrzę a tu Birdy więc można sobie poprzypominać, więc nie ma za co! :)
      No cieszę się, że w końcu stworzyłam postać chłopaka, która przypadła Ci do gustu. Chociaż na początku sądziłam, że to Patryk będzie tym fajnym, ale czas pokaże! :)

      Tak, wiem! ;D

      Usuń
    2. a właśnie ten Patryk teraz mi się wydaje tym "złym"? sama nie wiem...nie wiem też, na jakiego starasz się go kreować, ale być może wszystko jeszcze się odwróci. zobaczymy! :P

      Usuń
    3. Cóż mogę powiedzieć, żeby nie być do przodu. Może zacytuje: "Mam swojego Grey’a i jego pięćdziesiąt twarzy." :)

      Usuń