sobota, 4 maja 2013

Rozdział X


Mam na imię Natalia. Mam szesnaście lat. Jestem jedną z istot stworzoną do popełniania błędów. Kocham oraz wykonuje podstawowe potrzeby fizjologiczne. Moją osobę otacza błona, która mnie ochrania. Niestety nie jest to osierdzie czy opłucna. To kłamstwo. Dużo perfidnych kłamstw.

Deszczowy letni dzień. Kap, kropla toruje drogę na moim policzku, po czym bezwładnie spada w dół. Siedzę sama, czując się równie opuszczona. Kap, płynie kolejna kropla. Podkulam nogi, obejmując je rękoma, spoglądam w niebo, czekając na kolejne, przyjemne uderzenie. Za horyzontu wschodzi słońce, przecięte cudowną tęczą, uśmiecham się w jej stroną, popijając kolejny łyk gorącej herbaty. Mogłabym spędzić na tej werandzie cały dzień, nie zaważając na zgiełk miasta.
- Natalia! Na miłość boską! Wchodź do domu! Będziesz chora i nigdzie nie pojedziesz! – Dobiegł do mnie wrzask zdenerwowanej matki. – Ale to już!
Odkładam kubek na parapet i wstaje leniwie. Ostatnia rzeczą na jaką mam ochotę, jest wyjazd. Wyjazd z człowiekiem od którego mam ochotę odpocząć, odetchnąć.
- No chodź! Na Boga, Natalia! – Ponagla mnie, coraz bardziej surowym głosem.
- Dobrze.. – Spoglądam po raz ostatni na słonce, po czym odwracam się i kieruje prosto w stronę schodów, do mojego pokoju.
- Nie moja droga.
- Tak? – Spoglądam rozkojarzona w jej smutne, przygnębione oczy. A może to tylko odbicie moje wyrazu?
- Kochanie, nie wiem o co chodzi. Nie chcesz jechać? A może źle się czujesz? – Podchodzi do mnie i gładzi po moim mokry od deszczu policzek.
- Nie mamo. Jestem po prostu zmęczona podróżą. Pójdę się przespać, ubrania mam już spakowane. Dobranoc. - Nie czekając na odpowiedź zamykam drzwi pokoju i kładę się bezwładnie na łóżku. Jeszcze nigdy nie byłam tak przygnębiona cudzym zachowaniem. Jeszcze nigdy nikt, nie zranił mnie swoim niezdecydowaniem, tajemniczością. Brnę w ten teatr, coraz bardziej gubiąc własne zdanie, coraz mnie zważając na uczucia. Zakładam maskę, dwunastoletniej księżniczki, która nie potrafi w prost wyrazić swoich uczuć. Boję się odrzucenia? Zataczam błędne koło czując, że wciągam w nie bliskie mi osoby.

Hotel Casino, Łódź. Patryk
Słyszę ciche, lecz stanowcze pukanie do drzwi. Wstaję i otwieram je.
- Bartek. Cześć. – Zaskoczony witam siatkarza.
- Patryk, musimy porozmawiać. – Odpowiada wchodząc do pomieszczenia.
- Siadaj. – Zbieram pośpiesznie ciuchy z nieposłanego łóżka. – Napijesz się czegoś?
- Nie, chodź tutaj. Chciałem pogadać o Natalii. – Odparł stanowczym głosem, gdy usiadłem kontynuował. – Pokłóciliście się. Nie wiem o co poszło i chcę wtrącać się w wasze sprawy. Ale pamiętaj, że ona jest jeszcze dzieckiem i to my bierzemy za nią odpowiedzialność.
- Nie, Bartek, nie gadaj bzdur. My nic.. – Wstaje, nerwowo przeczesując włosy rękoma. – Wpadłem w spore bagno i niestety nie zdążyłem wyplątać się z niego, nim Natalia.. – Usiadłem, chowając głowę w dłoniach.
- Chyba nie zrobiłeś czegoś jeszcze głupszego! -  Krzyknął.
- Nie! Traktujesz mnie jak ostatniego zbrodniarza. Po prostu.. – Odetchnąłem by wziąć się w garść. – Natalia uważa mnie za skończonego idiotę ponieważ chciałem zbliżyć się do niej, nie zważając na fakt, że mam dziewczyną. – Wyrecytowałem jednym tchem.
- Sam sobie zasłużyłeś. No ale..
- Moment! – Przerwałem mu. – Ona też mnie okłamała. Oboje nie jesteśmy bez winy. Tylko ona uważa, że jest kimś ponad innych, nie będę teraz wokół niej skakać. Nasz drogi również szybo się spotkały jaki rozeszły. Trudno, a teraz chciałbym Cię przeprosić. – Odtworzyłem drzwi, a on nic nie mówiąc wyszedł z pokoju.

Natalia.
Następny dzień był również pochmurny co poprzedni. Wczesnym rankiem wyruszyliśmy w podróż do Warszawy. Mimo zmęczenia, wszyscy byli w dobrych humorach. Droga, która nas czekała nie należało do najdłuższych, lecz mimo wszystko stwierdziłam, że lepiej będzie spędzić ją śpiąc.
Gdy dotarliśmy na miejsce, Kuba uszczypnął mnie lekko w ramie, by oznajmić, że skończył się czas mojego leniuchowania. Staliśmy przed Okęciem, a chwile później czekaliśmy na odprawę. W samolocie zajęłam miejsce obok Bartka. Włożyłam słuchawki na uszy by się odprężyć i w spokoju przeżyć pierwszy mój lot. Ocknęłam się dopiero w chwili wylądowania samolotu. Nie wiem skąd wzięło się takie zmęczenie w moim organizmie. Mimo tego, że przespałam kilkanaście godzin, nadal byłam wyczerpana, do tego moje złe samopoczucie znalazło sobie kompankę, ostrą migrenę.
- Coś się stało? Jesteś całkiem blada. – Usłyszałam zaniepokojony głos Kubiaka.
- Nie. – Starałam się by na mojej twarzy zagościł uśmiech. – Wiesz, to mój pierwszy lot samolotem. – Dodałam łapiąc swoją torbę podręczną.
- Oj znam to. – Wtrącił się Bartek, a ja spojrzałam na niego dziękując bezgłośnie. – Chodźmy już.

Czekała nas kolejna podróż. Zaczynam rozumieć chłopaków, takie wycieczki kosztowały więcej energii niż trzygodzinne treningi. Całkowicie zignorowałam towarzyszący mi ból głowy, skupiłam się na podziwianiu miasta. Od zawsze chciałam zamieszkać we Włoszech, spędzić tu przynajmniej kilka dni. Moje marzenie się spełniło. Do tego jestem tu z ludźmi dla których coś znaczę i… i z Patrykiem.
Widok hotelowego łóżka był dla mnie zbawieniem, lekarstwem na przeszywający mnie ból. Rzuciłam się na nie wyczerpana, a niedługo potem zasnęłam.
Ocknęłam się, gdy słyszałam otwierające się drzwi. Odskoczyłam przestraszona zerkając w ich stronę. Patryk.
- Przepraszam. Nie chciałem Cię przestraszyć. – Powiedział odkładając na szafkę nocną tacę ze śniadaniem. – Jest już dosyć późno, a Ty nie schodziłaś na dół, więc postanowiłem, że sam przyjdę. Znaczy przyniosę Ci coś do jedzenia. – Odkaszlnął zdenerwowany.
Podziękowałam kiwając głową. Nie mogłam wykrztusić z siebie słowa. Sam jego widok zapierał mi dech w piersiach. Był zupełnie innym człowiekiem niż w tedy, w parku. Jego oczy były zatroskane i zaniepokojone zarazem. Niesforne jasne, jeszcze mokre włosy otuliły jego policzek.
- No tak.. – Rozejrzał się nerwowo po pokoju. – Widzę, że się nie rozpakowałaś.. pomóc Ci?
- Tak, ale potem.. – Spojrzałam na niego. – Chciałabym iść po prysznic.
- Masz racje.. – Odpowiedział po czym odwrócił się w stronę drzwi. – Jakbyś potrzebowała pomocy, mów. – Uśmiechnął się delikatnie.
- Patryk! – Krzyknęłam lekko, instyktowanie podchodząc do niego. – Nie chcę, żebyśmy w naszym towarzystwie czuli się mały dyskomfort. Myślałam, że wyjaśniliśmy sobie całą tą sytuacje.
- Natalia, nie chcę żebyśmy zostali przyjaciółmi. – Odpowiedział, a jego oczy stały się ciężkie i smutne. Nim zdążyłam się odezwać zbiegał już po schodach w stronę recepcji.
Ja też nie chcę.

**
Nie, nie napiszę, że jest to krótki rozdział. Pisałam go dłużej niż jakiekolwiek inne do tej pory. Ale w ramę zadośćuczynienia, chciałbym zamieścić fragment książki, którą studiuję aktualnie. Serdecznie polecam: Intruz - Stephenie Meyer. Tak, wiem, że jest to powieść, której ekranizacja „wchodzi” właśnie do kin. Lecz zanim ktoś wybierze się do cinemy zapraszam do przeczytanie tej książki. Dzięki temu zyskamy małe porównanie, a nasza wyobraźnia będzie mogła trochę popracować. Ta historia udowodniła mi czym jest człowieczeństwo i czy należy kierować się uczuciami, a może jednak przynależnością? Pozdrawiam.

PS. Wiem, że moje wypowiedzi to czyste monologi, lecz podczas wakacji postaram się ubarwić tą stronę dodając moje własne recenzje książek. Po cichu liczę, że do tego czasu ten blog zyska małe grono czytelników.

„Przez wszystkie te tysiąclecia ludziom nie udało się rozgryźć zagadki, jaką jest miłość. Na ile jest sprawą ciała, a na ile umysłu? Ile w niej przypadku, a ile przeznaczenia? Dlaczego związki doskonałe się rozpadają, a te pozornie niemożliwe trwają w najlepsze? Ludzie nie znaleźli odpowiedzi na te pytania i ja też ich nie znam. Miłość po prostu jest, albo jej nie ma. Mój żywiciel kochał żywiciela Curta i ta miłość przetrwała nawet wtedy, gdy umysły właścicieli zmieniły właścicieli”.
                                                                                                                                  ~  Intruz.

4 komentarze:

  1. Wiesz...albo mi się wydaje, albo ten rozdział pisałaś jakoś inaczej niż wcześniejsze. Może nie pod względem fabuły, ale stylu pisania, sposobu przedstawienia niektórych rzeczy i za to wielgaśny plus :D Duma Patryka, a raczej ich obojga z Natalką nie daje mi spokoju. Mogliby sobie wyjaśnić wszystko i przyznać się do kłamstwa. No ale...ah, ta młodzież xd
    ps. zaciekawił mnie ten fragment, może się zabiorę kiedyś za intruza, ale pewne nieprędko, bo mam jeszcze dwie Picoult, jedną Sebold i lekturę, także ten...życz mi powodzenia! :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ps2. no chociaż się doczekałam jednej kwestyjki Kubiaka, ale gdzie jest, do cholerci jasnej, Karolajna i on razem??!! :>

      Usuń
  2. Tak, postanowiłam, że czas przestać pisać tylko dlatego, że wypada coś dodać. Ten rozdział jest do bani, jaki trzy wstecz. Nadszedł czas urozmaicenia i poszerzenia słownictwa. Postaram się by następny fragment był bardziej poukładany, pisany mniej infantylnie.

    Natalia i Patryk będą się dąsali. I jest ku temu w mojej głowie powód. Oni są młodymi ludźmi, ale obiecuje - wraz z rozwojem wydarzeń staną się dojrzalsi.

    Ps. Bierz Intruza! Choć nie, ja mam tą książkę z waszej biblioteki, więc możesz nie dostać. Cóż jak oddam to masz się brać! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra, dobra, tylko muszę ogarnąć moje cztery księgi :/ Nie wiem czemu, ale pierwszy raz, jak ci już mówiłam niedawno, odkąd żyję, nie mam ochoty czytać książek, które wypożyczyłam sama. Masakra jakaś. Brak mi tego...czegoś.

      Usuń