Mam na imię Natalia. Mam szesnaście lat. Jestem jedną z
istot stworzoną do popełniania błędów. Kocham oraz wykonuje podstawowe potrzeby
fizjologiczne. Moją osobę otacza błona, która mnie ochrania. Niestety nie jest
to osierdzie czy opłucna. To kłamstwo. Dużo perfidnych kłamstw.
Deszczowy letni dzień. Kap, kropla toruje drogę na moim
policzku, po czym bezwładnie spada w dół. Siedzę sama, czując się równie
opuszczona. Kap, płynie kolejna kropla. Podkulam nogi, obejmując je rękoma,
spoglądam w niebo, czekając na kolejne, przyjemne uderzenie. Za horyzontu
wschodzi słońce, przecięte cudowną tęczą, uśmiecham się w jej stroną, popijając
kolejny łyk gorącej herbaty. Mogłabym spędzić na tej werandzie cały dzień, nie
zaważając na zgiełk miasta.
- Natalia! Na miłość boską! Wchodź do domu! Będziesz chora i
nigdzie nie pojedziesz! – Dobiegł do mnie wrzask zdenerwowanej matki. – Ale to
już!
Odkładam kubek na parapet i wstaje leniwie. Ostatnia rzeczą
na jaką mam ochotę, jest wyjazd. Wyjazd z człowiekiem od którego mam ochotę
odpocząć, odetchnąć.
- No chodź! Na Boga, Natalia! – Ponagla mnie, coraz bardziej
surowym głosem.
- Dobrze.. – Spoglądam po raz ostatni na słonce, po czym
odwracam się i kieruje prosto w stronę schodów, do mojego pokoju.
- Nie moja droga.
- Tak? – Spoglądam rozkojarzona w jej smutne, przygnębione
oczy. A może to tylko odbicie moje wyrazu?
- Kochanie, nie wiem o co chodzi. Nie chcesz jechać? A może
źle się czujesz? – Podchodzi do mnie i gładzi po moim mokry od deszczu policzek.
- Nie mamo. Jestem po prostu zmęczona podróżą. Pójdę się
przespać, ubrania mam już spakowane. Dobranoc. - Nie czekając na odpowiedź
zamykam drzwi pokoju i kładę się bezwładnie na łóżku. Jeszcze nigdy nie byłam
tak przygnębiona cudzym zachowaniem. Jeszcze nigdy nikt, nie zranił mnie swoim
niezdecydowaniem, tajemniczością. Brnę w ten teatr, coraz bardziej gubiąc własne
zdanie, coraz mnie zważając na uczucia. Zakładam maskę, dwunastoletniej
księżniczki, która nie potrafi w prost wyrazić swoich uczuć. Boję się
odrzucenia? Zataczam błędne koło czując, że wciągam w nie bliskie mi osoby.
Hotel Casino, Łódź. Patryk
Słyszę ciche, lecz stanowcze pukanie do drzwi. Wstaję i
otwieram je.
- Bartek. Cześć. – Zaskoczony witam siatkarza.
- Patryk, musimy porozmawiać. – Odpowiada wchodząc do
pomieszczenia.
- Siadaj. – Zbieram pośpiesznie ciuchy z nieposłanego łóżka.
– Napijesz się czegoś?
- Nie, chodź tutaj. Chciałem pogadać o Natalii. – Odparł
stanowczym głosem, gdy usiadłem kontynuował. – Pokłóciliście się. Nie wiem o co
poszło i chcę wtrącać się w wasze sprawy. Ale pamiętaj, że ona jest jeszcze
dzieckiem i to my bierzemy za nią odpowiedzialność.
- Nie, Bartek, nie gadaj bzdur. My nic.. – Wstaje, nerwowo
przeczesując włosy rękoma. – Wpadłem w spore bagno i niestety nie zdążyłem
wyplątać się z niego, nim Natalia.. – Usiadłem, chowając głowę w dłoniach.
- Chyba nie zrobiłeś czegoś jeszcze głupszego! - Krzyknął.
- Nie! Traktujesz mnie jak ostatniego zbrodniarza. Po
prostu.. – Odetchnąłem by wziąć się w garść. – Natalia uważa mnie za
skończonego idiotę ponieważ chciałem zbliżyć się do niej, nie zważając na fakt,
że mam dziewczyną. – Wyrecytowałem jednym tchem.
- Sam sobie zasłużyłeś. No ale..
- Moment! – Przerwałem mu. – Ona też mnie okłamała. Oboje
nie jesteśmy bez winy. Tylko ona uważa, że jest kimś ponad innych, nie będę
teraz wokół niej skakać. Nasz drogi również szybo się spotkały jaki rozeszły.
Trudno, a teraz chciałbym Cię przeprosić. – Odtworzyłem drzwi, a on nic nie
mówiąc wyszedł z pokoju.
Natalia.
Następny dzień był również pochmurny co poprzedni. Wczesnym
rankiem wyruszyliśmy w podróż do Warszawy. Mimo zmęczenia, wszyscy byli w
dobrych humorach. Droga, która nas czekała nie należało do najdłuższych, lecz
mimo wszystko stwierdziłam, że lepiej będzie spędzić ją śpiąc.
Gdy dotarliśmy na miejsce, Kuba uszczypnął mnie lekko w
ramie, by oznajmić, że skończył się czas mojego leniuchowania. Staliśmy przed
Okęciem, a chwile później czekaliśmy na odprawę. W samolocie zajęłam miejsce
obok Bartka. Włożyłam słuchawki na uszy by się odprężyć i w spokoju przeżyć
pierwszy mój lot. Ocknęłam się dopiero w chwili wylądowania samolotu. Nie wiem
skąd wzięło się takie zmęczenie w moim organizmie. Mimo tego, że przespałam
kilkanaście godzin, nadal byłam wyczerpana, do tego moje złe samopoczucie znalazło
sobie kompankę, ostrą migrenę.
- Coś się stało? Jesteś całkiem blada. – Usłyszałam
zaniepokojony głos Kubiaka.
- Nie. – Starałam się by na mojej twarzy zagościł uśmiech. –
Wiesz, to mój pierwszy lot samolotem. – Dodałam łapiąc swoją torbę podręczną.
- Oj znam to. – Wtrącił się Bartek, a ja spojrzałam na niego
dziękując bezgłośnie. – Chodźmy już.
Czekała nas kolejna podróż. Zaczynam rozumieć chłopaków,
takie wycieczki kosztowały więcej energii niż trzygodzinne treningi. Całkowicie
zignorowałam towarzyszący mi ból głowy, skupiłam się na podziwianiu miasta. Od
zawsze chciałam zamieszkać we Włoszech, spędzić tu przynajmniej kilka dni. Moje
marzenie się spełniło. Do tego jestem tu z ludźmi dla których coś znaczę i… i z
Patrykiem.
Widok hotelowego łóżka był dla mnie zbawieniem, lekarstwem na
przeszywający mnie ból. Rzuciłam się na nie wyczerpana, a niedługo potem zasnęłam.
Ocknęłam się, gdy słyszałam otwierające się drzwi.
Odskoczyłam przestraszona zerkając w ich stronę. Patryk.
- Przepraszam. Nie chciałem Cię przestraszyć. – Powiedział odkładając
na szafkę nocną tacę ze śniadaniem. – Jest już dosyć późno, a Ty nie schodziłaś
na dół, więc postanowiłem, że sam przyjdę. Znaczy przyniosę Ci coś do jedzenia.
– Odkaszlnął zdenerwowany.
Podziękowałam kiwając głową. Nie mogłam wykrztusić z siebie
słowa. Sam jego widok zapierał mi dech w piersiach. Był zupełnie innym
człowiekiem niż w tedy, w parku. Jego oczy były zatroskane i zaniepokojone zarazem.
Niesforne jasne, jeszcze mokre włosy otuliły jego policzek.
- No tak.. – Rozejrzał się nerwowo po pokoju. – Widzę, że
się nie rozpakowałaś.. pomóc Ci?
- Tak, ale potem.. – Spojrzałam na niego. – Chciałabym iść
po prysznic.
- Masz racje.. – Odpowiedział po czym odwrócił się w stronę
drzwi. – Jakbyś potrzebowała pomocy, mów. – Uśmiechnął się delikatnie.
- Patryk! – Krzyknęłam lekko, instyktowanie podchodząc do
niego. – Nie chcę, żebyśmy w naszym towarzystwie czuli się mały dyskomfort. Myślałam,
że wyjaśniliśmy sobie całą tą sytuacje.
- Natalia, nie chcę żebyśmy zostali przyjaciółmi. –
Odpowiedział, a jego oczy stały się ciężkie i smutne. Nim zdążyłam się odezwać
zbiegał już po schodach w stronę recepcji.
Ja też nie chcę.
**
Nie, nie napiszę, że jest to krótki rozdział. Pisałam go
dłużej niż jakiekolwiek inne do tej pory. Ale w ramę zadośćuczynienia, chciałbym
zamieścić fragment książki, którą studiuję aktualnie. Serdecznie polecam: Intruz
- Stephenie Meyer. Tak, wiem, że jest to powieść, której ekranizacja „wchodzi”
właśnie do kin. Lecz zanim ktoś wybierze się do cinemy zapraszam do
przeczytanie tej książki. Dzięki temu zyskamy małe porównanie, a nasza
wyobraźnia będzie mogła trochę popracować. Ta historia udowodniła mi czym jest
człowieczeństwo i czy należy kierować się uczuciami, a może jednak przynależnością?
Pozdrawiam.
PS. Wiem, że moje wypowiedzi to czyste monologi, lecz
podczas wakacji postaram się ubarwić tą stronę dodając moje własne recenzje
książek. Po cichu liczę, że do tego czasu ten blog zyska małe grono
czytelników.
„Przez
wszystkie te tysiąclecia ludziom nie udało się rozgryźć zagadki, jaką jest
miłość. Na ile jest sprawą ciała, a na ile umysłu? Ile w niej przypadku, a ile
przeznaczenia? Dlaczego związki doskonałe się rozpadają, a te pozornie
niemożliwe trwają w najlepsze? Ludzie nie znaleźli odpowiedzi na te pytania i
ja też ich nie znam. Miłość po prostu jest, albo jej nie ma. Mój żywiciel
kochał żywiciela Curta i ta miłość przetrwała nawet wtedy, gdy umysły
właścicieli zmieniły właścicieli”.
~ Intruz.
Wiesz...albo mi się wydaje, albo ten rozdział pisałaś jakoś inaczej niż wcześniejsze. Może nie pod względem fabuły, ale stylu pisania, sposobu przedstawienia niektórych rzeczy i za to wielgaśny plus :D Duma Patryka, a raczej ich obojga z Natalką nie daje mi spokoju. Mogliby sobie wyjaśnić wszystko i przyznać się do kłamstwa. No ale...ah, ta młodzież xd
OdpowiedzUsuńps. zaciekawił mnie ten fragment, może się zabiorę kiedyś za intruza, ale pewne nieprędko, bo mam jeszcze dwie Picoult, jedną Sebold i lekturę, także ten...życz mi powodzenia! :P
ps2. no chociaż się doczekałam jednej kwestyjki Kubiaka, ale gdzie jest, do cholerci jasnej, Karolajna i on razem??!! :>
UsuńTak, postanowiłam, że czas przestać pisać tylko dlatego, że wypada coś dodać. Ten rozdział jest do bani, jaki trzy wstecz. Nadszedł czas urozmaicenia i poszerzenia słownictwa. Postaram się by następny fragment był bardziej poukładany, pisany mniej infantylnie.
OdpowiedzUsuńNatalia i Patryk będą się dąsali. I jest ku temu w mojej głowie powód. Oni są młodymi ludźmi, ale obiecuje - wraz z rozwojem wydarzeń staną się dojrzalsi.
Ps. Bierz Intruza! Choć nie, ja mam tą książkę z waszej biblioteki, więc możesz nie dostać. Cóż jak oddam to masz się brać! :)
Dobra, dobra, tylko muszę ogarnąć moje cztery księgi :/ Nie wiem czemu, ale pierwszy raz, jak ci już mówiłam niedawno, odkąd żyję, nie mam ochoty czytać książek, które wypożyczyłam sama. Masakra jakaś. Brak mi tego...czegoś.
Usuń