- O czym tak myślisz? Nie chciałbym Ci przeszkadzać. – Stał
za mną Bartek z lekko niesfornie roztrzepanymi kasztanowymi włosami i radosnym
grymasem.
Cudo.
- Zastanawiam się co wspólnego ma Hiszpania.. – Rozejrzałam
się wokoło i upiłam łyk napoju. – Ze stylem retro.
- Zamiłowanie mojego ojca kuchnią tego kraju i gusta mojej
matki. – Uniósł obojętnie ramiona. – Może to nie mój styl, ale jest całkiem
sympatycznie.
- A więc to kawiarnia Twoich rodziców. – Stwierdzałam,
dokładnie obejmując wzrokiem każdy detal wystroju. Panowały tu berze z
kolorowymi akcentami, wazonami, kasetami i geometrycznymi kształtami.
Niebieskie, zielone i czerwone pasy przechodziły przez jedną ze ścian,
optycznie powiększając pomieszczenie. Na stolikach położone były małe doniczki ze
żółtymi stokrotkami, a dopełnienie i znużenie atmosfery gwarantowała cicha i
smętna muzyka uchodząca z odtwarzacza.
- Owszem, od niespełna siedmiu lat. Ale nie mniemam nie
spotkaliśmy się tu by rozmawiać o zainteresowaniach moich stworzycieli. –
Uśmiechnął się, ściskając wilgotne wargi.
- Tak, masz rację. – Chwyciłam torbę wiszącą na oparciu
krzesła. Po czym wyjęłam z niej granatową teczkę. – Proszę. – Podałam ją z
radosnym grymasem.
- Ciekawe, no cóż lepiej bym tego w słowa nie ujął. – Odparł
po dłuższej chwili, oddając skoroszyt. – Na
początku nie sądziłem, że naprawdę pracujesz dla Igły. Sam nie wiem dlaczego. –
Dodał, zaglądając głęboko w moje tęczówki.
- Ale już wierzysz? – Upiłam ostatni już łyk nektaru.
- Tak. A jeśli to kłamstwo, to sporo musiałaś się
napracować, żeby mnie poderwać. – Na jego twarzy pojawił się łobuzerski
uśmiech.
- Przejrzałeś mnie. – Odpowiedziałam spuszczając ponuro
głowę, na co wybuchł donośnym śmiechem. – Chyba powinnam niedługo uciekać.
- Już? – Uśmiech ulotnił się w jednej chwili.
- O 20 wyjeżdżamy. – Wyjąkałam.
- Do Włoch, tak?
- Najpierw wracam do Łodzi, do domu. Potem jedziemy do
Warszawy, a następnie na Okęcie. – Rozluźniłam napięcie delikatnym uśmieszkiem.
- A więc jesteś z centrum. Cóż, nie chciałbym zakończyć
naszej znajomości na jeden randce. – Wyciągnął dłoń w moim kierunku,
równocześnie wstając energicznie. – No to chodźmy.
- Może moje pytanie będzie nie na miejscu, ale gdzie? –
Zapytałam nieśmiało.
- Na randkę, drugą randkę. Cóż po dwóch nasza znajomość, choć
krótka może nie zakończy się dzisiaj.
Wyszliśmy z kawiarni kierując się w stronę parku.
Bartek mocno ujął moją dłoń przybliżając mnie delikatnie do siebie. Szliśmy
wolnym krokiem zerkając na siebie, bez słów w rytm delikatnych podmuchów
wiatru, patrząc w niebo i obojętnie mijając przechodniów.
- Sądziłem, że przedstawisz mi swojego lubego po powrocie z Italii.
– Te słowa jeszcze długo odbijały się echem w mojej głowie. – Patryk. –
Jęknęłam odwracając się w jego stronę.
Stał tam, tak po prostu w podwiniętych ciemnych dżinsach i błękitnym
podkoszulku. Nie był sam, jak pies do swojego pana przywarta była do niego
Monika. Miała na sobie pudrowe bryczesy i obcisły biały podkoszulek, wyglądała
jak modelka, wycięta z taniego magazynu mody. Tego feralnego wieczora w parku,
była swoją słabszą kopią, zranioną i przygnębioną. Gdy tylko mnie zobaczył,
złapał agresywnie swoją towarzyszkę za rękę. Podobnie postąpił Bartek, jednakże
jego dotyk był delikatny i czuły. Odpowiedziałam na jego uwagę oschłym,
pozbawionym wyrazu uśmiechem, po czym skierowałam wzrok na Wojewódzkiego, niestety
nie spotkałam jego tęczówek, zatopione były ona w Patryku i jego ironicznym
uśmiechu.
- Przepraszam, jakiś problem? – Zapytał po chwili Bartek
ignorując jego pierwszą uwagę. – Jesteśmy spóźnieni.
- Tak, chciałbym porozmawiać z moją koleżanką, coś w tym
złego? – Puścił jej dłoń i przybliżył się do chłopaka tak, jakby zaraz mieli
między sobą nawiązać bójkę.
- Natalia? – Zerknął w moją stronę z pytającym grymasem.
- Nie, Bartek chodźmy. – Odparłam, chowając się za moim
towarzyszem. – Nie mamy czasu, a my porozmawiamy wieczorem. – Dodałam wskazując
na Patryka, a następnie odwróciliśmy się w poprzednim kierunku. Zdążyłam
zauważyć zburzoną mimikę twarzy fotografa i wyraz Moniki mówiący „Jak to
porozmawiamy wieczorem?”.
Kontynuowaliśmy nasz spacer, jakby ten incydent nie miał
miejsca. Spoglądaliśmy na siebie z ukosa, lecz i tak nasze zachowanie
przypominało przechadzką dwojga niemych znajomych. Tylko co ja tak naprawdę o
nim wiedziałam? Ojciec fanatyk hiszpańskiej kuchni i matka posiadająca dość
dobry gust, jeśli chodzi o wystroje wnętrz. Wpadłam w błędne koło, lecz za
wszelką cenę chciałam się z niego wydostać.
- Bartek, powinniśmy porozmawiać. – Odchrząknęłam, by ton
mojego głosu nabrał mocniejszego wyrazu. – Usiądźmy, proszę.
Skierowaliśmy się jednej z ławek, znajdujących się pośród
wrzosów. I znów nastała ta krępująca, dźwięczna cisza.
- Przepraszam. – Wyjąkałam.
- Nie rozumiem za co. Znamy się zaledwie od dwóch dni, nie
powinnaś mi ufać, tym bardziej zdradzać własnych sekretów. Rzekomo ten chłopak
był Twoich kolegą, zapewne znacie się przez naszych reprezentantów, tego jestem
pewien, widziałem go w Spodku. Poza tym uważa mnie za twojego chłopaka i nie
zaprzeczę, ale nie przeszkadza mi to. – Odetchnął, kończąc wypowiedź słodkim
uśmiechem.
- Dziękuje. – Wstałam i złożyłam na jego policzku
niezobowiązujący pocałunek, po czym oddaliłam się w stronę hotelu.
Gdy dotarłam na miejsce i zauważyłam rozwścieczoną minę Marcina,
zdałam sobie sprawę jak długo błądziłam po mieście. Przesłałam mu jedynie
błagalne spojrzenie i pobiegłam do pokoju by się odświeżyć przed podróżą oraz
zabrać swój bagaż. Nie zajęło mi to zbyt dużo czasu, byłam zbyt zmęczona by
poświęcić na to niepotrzebne minuty.
Wsiadając do autobusu zauważyłam Patryka, który jak zawsze
siedział na swoim miejscu, tym znajdującym się obok mnie.
- Bartek! – Zatrzymałam Kurka, który akurat wchodził do
autobusu. – Siedzisz sam? – Kiwną potwierdzająco głową. – Będziesz spał? –
Powtórzył ges. – No to się posuń, idę do ciebie.
- Nie ma sprawy. – Odpowiedział zabierając torbę z
siedzenia. – Pokłuliście się? No wiesz z Patrykiem?
- Nie, po prostu.. on strasznie chrapie. – Skłamałam zerkając
wraz z Kurasiem w jego stronę. Niestety nie nikło to jego uwadze. Spojrzał na
mnie z żalem, a mnie ogarnęła fala poczucia winy.
Mam swojego Grey’a i jego pięćdziesiąt twarzy.
***
Piękna jest ta piosenka, prawda?