piątek, 15 marca 2013

Rozdział II.


- Długo zajmujesz się już siatkówką? - Zapytał z dość widocznym zainteresowaniem Bartek.
- Trudno dokładnie określić, ale w AZS’ie gram już grubo dwa sezony, nie licząc prawie półrocznej przerwy. – Opowiedziałam. – Łącznie to już jakieś sześć lat, łoł sama nie wiedziałam, że to już taki kawał. – Dodałam po krótkim namyślę.
- Więc ścieżka życiowa już obrana. – Uśmiechnął się. – A ta przerwa to jakaś oznaka zrezygnowania, czy kontuzja?
- Kontuzja współgrająca ze zrezygnowaniem. Wie pan, kłopoty hasają parami.
- Też mi pan. – Odparł z obrażoną miną. – No, proszę pani, taka para dość często odwiedza sportowca.
- To ja już jej więcej nie zaproszę. – Oznajmiłam z przygnębioną miną.
- Ten uraz był jakiś poważny?
- Nie, nie. – Przekonałam go rozległą gestykulacją.  – Po prostu stało się to w dość przykrych okolicznościach. Szkoda o tym gadać. – Odpowiedziałam, wstając z ławki i łapiąc jedną z leżących piłek. – Pan może zmieni fach rozgrywając? – Zapytałam z ironicznym uśmiechem, otrzymując w zamian podobną odpowiedź.

Po zakończonym treningu razem z chłopakami udaliśmy się w stronę stołówki. Siadając przy stoliku koleżanek wiedziałam jedno – Zjeść, spokojnie nie zjem.
O moich kontaktach z zawodniczkami, nie można było powiedzieć, że były najlepsze. Pasowałyśmy do siebie owszem, lecz nie jako grono ufających sobie ludzi. Przede wszystkim tworzyliśmy drużynę siatkarską. I mimo naszego zgrania na boisku, nie mogliśmy przenieść go poza nie.
Kolejne dni wyglądały podobnie. Były one wypełnione, albo treningami moimi, albo chłopaków, na których spędzałam równie wiele czas. Z czasem złapaliśmy wspólny język. Śmialiśmy się z podobnych przyczyn, jak i irytowały nas dni, w których piłka nie współgrała z nami. A ja przede wszystkim zrozumiałam dlaczego, zanim poznałam ich darzyłam tak wielkim szacunkiem.

- Natalia! Tu Cię wcięło. Łatwiej znaleźć igłę w stogu siana niż Ciebie. – Oznajmił Kubiak.
- No nie przesadzaj, aż taki mały to ja nie jestem! – Oburzył się Igła.
- Hashas! – Zaśmiał się w ucho przedmówca Krzyśka. – Taki suchar!
- Yhmm.. – Przywołałam ich do pionu w dość „dyskretny” sposób. – Coś się stało?
- Nie no, coś. Mam po prostu dla Ciebie pewien mały podarunek. – Zakomunikował „Dziku” wręczając mi jasnoniebieską kopertę.
- Mam nadzieję, że nie chluśnie na mnie nic, gdy ją otworzę? – Zapytała, otrzymując w zamian niewinne uśmieszki, więc zabrałam się do odginania rogu koperty. – O matko!!
- Nie, nie, nie! Mama już się zgodziła – Odparł z uśmiechem zbliżający się do naszego trio Bartek.
- Po prostu nie wierzę! Nie wiem jak mam Wam dziękować! – W kopercie znajdowały się dwa karnety na spotkania Ligi Światowej w Ergo Arenie, Atlas Arenie i Katowickim Spodku.
- Eeeno drobiazg. Mamy nadzieję, że będziesz miała z kim nam kibicować. – Odezwał się Igła.
- Jasne, że mam! A tak a pro po, muszę uciekać! – Krzyknęłam zerkając na tarczę zegarka, powieszonego w rogu sali.
- Coś się stało? – Zapytał któryś ze zgromadzonych.
- Nie, nie! Po prostu zapomniałam, że dziś przyjeżdża właścicielka drugiego karnetu. – Dopowiedziałam udając się z uśmiechem w stronę drzwi wyjściowych.

Karolina od zawsze była moją jedyną przyjaciółką. Poznałyśmy się już jako małe dziewczynki, chodzące w dwóch warkoczach do przedszkola. Wszędzie nierozłączne, wszędzie razem i tak już od dziesięciu lat.

- Ej! Uważaj jak łazisz! – Zarzuciłam chłopakowi który z całym impetem wpadł na mnie jadąc na deskorolce.
- Przepraszam, przepraszam. Nie zrobiłem przecież tego umyślnie.
- Och tak! Nie oznacza to, że w tym miejscu nie można jeździć. – Wytłumaczyłam z ironiczną miną.
- Ach tak. Chodzić głową w chmurach też nie wolno. – Oznajmił odjeżdżając w stronę pomieszczenie z którego właśnie wyszłam.
- Ej, ale tam też nie można! – Krzyknęłam nie otrzymując w zamian odpowiedzi.

1 komentarz:

  1. Karolinaaaaa, ale fajnieeee! <3 mam nadzieję, że ją zeswatasz z Kubiakiem albo z jakimś tam jeszcze ;) a na razie bardzo pozytywnie!

    OdpowiedzUsuń