sobota, 13 lipca 2013

Rozdział XIII

W tamtej chwili grom uderzył w moje serce i zdałam sobie sprawę jak wiele wyrzeczeń kosztowało Patryka podjęcie tej decyzji. Po przeszczepie życie moje, ani jego nie będzie takie samo. Ortopeda przestrzegał mnie, że poprzez ciągłe kontuzje stawu skokowego nie będę mogła dawać na treningach sto procent moich sił, a teraz wiem, że jakiekolwiek treningi są zupełnie niemożliwe. Przez ostatni dwa miesiące spełniłam wiele swoich marzeń, lecz to dotyczące mojej kariery zawodowej nie mogę już zrealizowane. Nie sugeruje się tutaj własnym dobrem, po prostu wiem, że Patryk nie oddał mi swojej nerki bym mogła szaleć i na każdym kroku wystawiać na próbę moją wytrzymałość fizyczną.
Gdy wybudziłam się z narkozy nie był on jedynym chłopakiem, który siedział przy moim szpitalnym łóżku. Był tam również Bartek. Chłopak, który nie odegrał w moim życiu dużej roli, lecz mimo wszystko widząc jego ciemne, bursztynowe oczy, które uśmiechały się do mnie życzliwiej, wiedziałam, że jest to człowiek, który na zawsze znajdzie miejsce w moim sercu. Na stoliku stojącym obok łóżka zauważyłam bukiecik fiołków, jeden z tych, które przystrajały wnętrza kawiarni rodziców chłopaka. Przypomniały mi one południe, które spędziliśmy wspólnie, gdy dowiedziałam się, że Patryk, ten którego tak mocno pokochałam okłamał mnie i złamał moje serce.
- Bartek, nawet nie wiesz jak bardzo chciałam Cię zobaczyć. - Przywitałam się serdecznie. Mój głos był ciężki i zachrypnięty.
- Już się obudziłaś, tak pięknie wyglądasz podczas snu. - Uśmiechnął się, łapiąc mnie za rękę. Zauważyłam w tedy Patryka, który chodził nerwowo po pokoju za założonymi rękoma.
- Pić, chcę mi się... pić. - Próbowałam chwycić odruchowo szklankę wody zazwyczaj stojącą na szafce nocnej.
- Nie, nie.. - Dotknął moją drugą dłoń i wstał powoli. Po czym wziął drewniany patyczek owinięty bawełnianym materiałem i ówcześnie zanurzając go w wodzie pokropił moje popękane wargi. - Powinno pomóc, przykro mi, ale nie mogę Ci na chwilę obecną nic podać.
Uśmiechnęłam się w podziękowaniu, gdy do pokoju weszła pielęgniarka, ta sama, która przyprowadziła mnie z samochodu Kurka do szpitala. Nakazała ona wrócić Patrykowi do łóżka, tłumacząc, że zaraz po operacji powinien na siebie uważać. Ten po wysłuchaniu jej ostrzeżeń, na temat "co może mu grozić, gdy zaraz stąd nie wyjdzie" spojrzał na mnie swoimi zimnymi i rozgniewanymi oczami, po czym opuścił pomieszczenie. Pielęgniarka wychodząc za nim jedynie uśmiechnęła się do Bartka i pomachała przyjaźnie, gdy zauważyła, że powoli wybudzam się z narkozy.
Spojrzałam na chłopaka nie rozumiejąc jej zachowania.
- Mój tata jest lekarzem, a niegdyś dyrektorem tej placówki. - Wyjaśnił, widząc moją zdumioną minę.
Spoglądaliśmy tak na siebie w ciszy. Nie wiem o czym w tedy myślałam, byłam zła, nie wiedziałam, dlaczego Patryk patrzy na mnie takim wzrokiem. Chciałam wykrzyczeć mu jak bardzo martwiłam się o niego, gdy wyjechał bez pożegnania, pragnęłam powiedzieć mu, że go kocham.
- Nie przejmuj się Patrykiem. - Rzucił Bartek, gdy tylko zauważył moją zatroskaną minę. - Po prostu dowiedział się, że niestety nie jestem twoim chłopakiem.
- Powiedziałeś mu? - Zapytałam podpierając się na łokciach.
- Owszem, zaraz po tym jak się wybudził. Nie ukrywam był trochę zły, lecz poczułem, że rzucił z siebie ogromny ciężar. - Odpowiedział, przytrzymując coraz mocniej moją dłoń. - Natalia - podniósł wzroku, który dotąd skupiony był na moich dłoniach. - Przepraszam Cię.
- Ale nie rozumiem, za co mnie przepraszasz? Dziękuje Ci, sama już dawno powinnam powiedzieć mu prawdę.
Wytłumaczyłam, lecz zaraz po tym Bartek uniósł nade mną swoją twarz i pocałował mnie delikatnie w usta. Był to czuły, subtelny pocałunek, lecz trwał on wieczność. Czułam, że nie chcę on bym wyczuła w nim namiętność, a jednocześnie robił wszystko by ten moment trwał jak najdłużej.
- Kocham Cię Natalia. - Wyznał patrząc mi głęboko w oczy. - Pokochałem Cię, od momentu, gdy pierwszy raz Cię zobaczyłem, lecz wiedziałem, że twoje serce należy już do kogoś innego. - Zamilknął. - Pokochałem Cię, choć znałem Cię tylko jeden dzień i wiesz, dzięki Tobie zrozumiałem co to jest miłość od pierwszego wejrzenia.
- Ale Bartek, wiesz, że ja... - Urwałam powstrzymując ręką łzy, które próbowały wylać się z moich oczu. Nie mogłam powiedzieć, że go nie kocham, nie chciałam go zranić, jest za dobrym człowiekiem bym mogła to zrobić.
- Nie kończ. Kocham Cię i wiem, że zrobię wszystko, żebyś była szczęśliwa. Bez względu na to czy z nim, czy ze mną. - Wstał, zdejmując z szyi srebrny łańcuszek z zawieszonym niewielkim granatowym kamieniem, po czym położył mi go na dłoni i zacisnął ją mocno.
Tego dnia ostatni raz widziałam Bartka, nigdy więcej nie odezwał się do mnie, nie napisał, ani nie zadzwonił. Jego rodzice powiedzieli mi, że wyjechał, a jego powrót do kraju jest mało prawdopodobny.

Pół roku później, Warszawa, Złote Tarasy.
- Książka ta na pewno nie powstałaby, gdyby nie współpraca naszych przyjaciół. - Igła zerknął w naszą stronę, pokazując nam, abyśmy wyszli za kotar i przedstawili się zebranym kibicom. - Natalia, jest autorką artykułów, dzięki Patrykowi zaś możemy oglądać te interesujące fotografie. No cóż, dzieciaki dziękuje za prace jaką włożyliście w ten projekt i mam nadzieje, że to nie ostatnie dzieło jakie wspólnie stworzyliśmy. Brawoo! - Wykrzyczał i nagle usłyszeliśmy głośny aplauz. Krzysiek wręczył Patrykowi mikrofon i zachęcił by ten zabrał głos, co zrobił z mało niechęcią.
- Nie wiem czy mogę coś dodać, Krzysiek chyba powiedział wszystko co dotyczyłoby tego projektu. Tak na prawdę to my, ja z Natalią - złapał moją rękę i przyciągnął mnie ku sobie - powinniśmy podziękować chłopakom z reprezentacji, że w ogóle zechcieli z nami współpracować. My spełniliśmy nasze marzenia, dlatego mamy nadzieje, że środki pozyskane ze sprzedaży tej książki wspomogą fundacje Herosi, by ta mogła spełnić marzenia swoich podopiecznych. Natalia? - Przekazał mi pałeczkę.
- Kiedy Michał podszedł do mnie po treningu - uśmiechnęłam się w stronę Kubiaka. -nie podejrzewałam, że moje losy potoczą się w ten sposób. Praca nad tym projektem była dla mnie zaszczytem, rozmowa z tymi wszystkimi zawodnikami, nie potrafię wyrazić tego słowami, staję tu i widzę blask w oczach tych dzieci i wiem, że efekt naszej pracy zadowoli nie tylko kibiców, lecz również te małe istoty. I to im należą się ogromne brawa!

- Jeszcze raz chcielibyśmy Wam podziękować. - Patryk ujął mnie w pasie i rzekł w stronę chłopaków. - Dzięki Wam jesteśmy razem. - Uśmiechnął się po czym pocałował mnie w czoło.
- Niech ten dzień nie wygląda jak ostatnie pożegnanie! Spotkamy się i to jeszcze nie raz! Poza tym mam pomysł na jeszcze jeden projekt, dlatego ja na waszym miejscu nie składał takich deklaracji. - Rzekł Igła, po czym każdy z nas wybuchł śmiechem.


KONIEC.
Wiem, cieszycie się :) Ja też! A raczej tym, że nie uśmierciłam nikogo, jak to planowałam zrobić!

A już teraz zapraszam Was na http://la-luz-del-dia.blogspot.com/ .